Zgodnie z przewidywaniami – Team LeBron zdecydowanie pokonał Drużynę Kevina Duranta 170:150. Jak zwykle nie zabrakło efektownych rzutów, niebanalnych podań i wsadów. Najlepszym zawodnikiem spotkania został wybrany Giannis Antetokounmpo, autor 35 punktów i siedmiu zbiórek. Team LeBron wygrał po raz czwarty z rzędu – LBJ nie przegrał ASG od kiedy jest kapitanem drużyny.
Jeszcze przed samym Meczem Gwiazd rozegrano konkursy umiejętności, o ich wynikach możecie przeczytać poniżej. Konkurs wsadów miał miejsce w przerwie All-Star Game.
Konkurs umiejętności bywa przewrotny. W ostatnich latach bardzo często wygrywali go wysocy, choć teoretycznie to gracze z obwodu powinni spisywać się w nich znacznie lepiej. Tym razem do finału awansowało dwóch przedstawicieli europejskiej szkoły.
UCZESTNICY: Robert Covington, Luka Doncic, Chris Paul, Julius Randle, Domantas Sabonis, Nikola Vucevic.
Tor rozpoczyna się od slalomu, po którym każdy zawodnik musi celnie podać. Pozostałe dwa elementy to lay-up po jednej stronie i trafiona trójka po drugiej. Koniec końców najszybszy okazał się Domantas Sabonis z Indiany Pacers, który w finale pokonał Nikole Vucevicia z Orlando Magic. Rok temu Sabonis przegrał walkę w finale z Bamem Adebayo, więc miał okazję nadrobić straty. Rywalizację rozstrzygnął rzut za trzy punkty. Zawodnicy wymienili się kilkoma próbami i jako pierwsza wpadła ta od Sabonisa.
Rzucanie za trzy stało się jedną z najbardziej pożądanych cech u obecnych generacji koszykarzy. Jeśli chcesz w lidze odnieść sukces, to skuteczność z dystansu wydatnie Ci w tym pomoże. Zestaw zawodników do konkursu trójek robił wrażenie i rywalizacja zapowiadała się fascynująco.
UCZESTNICY: Mike Conley, Jaylen Brown, Stephen Curry, Zach LaVine, Donovan Mitchell, Jayson Tatum.
W tym roku uczestnicy mieli do dyspozycji dodatkowe dwie piłki od sponsora konkursu – Mountain Dew, które były rozmieszczone mniej więcej 8 metrów od kosza. Poza tym standardowe kosze z czterema piłkami za jeden i jedną za dwa punkty i jeden kosz w wybranym przez zawodnika miejscu, w którym znajdowały się same piłki za dwa oczka.
W pierwszej rundzie konkurencję całkowicie rozwalił Stephen Curry, który trafił aż 31 punktów. Do finału awansowali Steph, Mike Conley oraz Jayson Tatum. Jako pierwszy do koszów podszedł zawodnik Boston Celtics. Skończył z 17 oczkami i nie potrafił złapać rytmu. Kolejny był rozgrywający Utah Jazz i on zawiesił poprzeczkę bardzo wysoko, bo skończył z 27 oczkami. Ostatnia do koszy podchodziła gwiazda Golden State Warriors. Trafił dwa bardzo ważne rzuty z piłek Mountain Dew i wszystko sprowadziło się do ostatniego rzutu… którego Steph nie spudłował i zdobył 28 punktów!
Finał:
Stephen Curry — 28 punktów
Mike Conley — 27 punktów
Jayson Tatum — 17 punktów
1 runda
Stephen Curry — 31 punktów
Mike Conley — 28 punktów
Jayson Tatum — 26 punktów
Zach LaVine — 22 punkty
Donovan Mitchell — 22 punkty
Jaylen Brown — 18 punktów
W poprzednich latach konkursy wsadów zawodziły. Kibice nie dostali tego, na co faktycznie czekali. W tym roku było tylko trzech uczestników. Obi Toppin z New York Knicks rozpoczynał jako główny faworyt. Nie mógł jednak poczuć się ze swoimi szansami zbyt pewnie, zwłaszcza po takich wsadach.
UCZESTNICY: Anfernee Simons, Cassius Stanley, Obi Toppin.
Zabawa wszystkim dobrze znana. Sędziami byli w dużej mierze byli gracze Atlanty Hawks – Spud Webb, Dee Brown, Josh Smith, Jason Richardson, Dominique Wilkins. Dunki oceniali od 6 do 10. W pierwszej rundzie każdy z uczestników miał do zaprezentowania dwa wsady – na każdy po trzy próby. W finale wystąpiła dwójka z największą liczbą zdobytych punktów, która miała do wykonania po jednym finałowym wsadzie. Piątka sędziowska miała zagłoswać, który z nich był lepszy.
Cassius Stanley rozpoczął od przełożenia piłki pod nogą, za co otrzymał 44 punkty, więc mogło być lepiej. Kolejny był Obi Toppin. On postanowił odbić piłkę od parkietu i złapać ją w locie, po czym skończył tzw. plecakiem. Pomarańczowa przeleciała jeszcze pod jego nogą – takiego wsadu dotąd nie widzieliśmy, otrzymał za to 48 oczek. Anfernee Simons popisał się z kolei swoim wyskokiem, zdejmując piłkę ze specjalnej podstawki umieszczonej kilkadziesiąt centymetrów nad obręczą. Sędziowie ocenili ten wsad na 46 oczek.
W drugiej turze Stanley nie potrafił wykonać swojego pierwotnego planu i postawił na najzwyklejszą możliwą próbę, która przyniosła mu… 37 oczek. Większe wrażenie próbował wywrzeć na nas Simons, który ubrał koszulkę Tracy’ego McGrady’ego. Gracz Portland Trail Blazers zrobił “360” i wsadził z impetem robiąc po drodze “krzesełko” – sędziowie byli szczodrzy i dali mu 49 oczek. Pierwszą rundę zakończył Toppin. Zawodnik New York Knicks przeskoczył nad swoim ojcem oraz Juliusem Randlem robiąc windmill jedną ręką – 46 oczek.
To oznaczało, że Simmons w finale miał zmierzyć się z Toppinem. Gracz Knicks zaczynał i postawił na wyskok z okolic linii rzutów wolnych i przełożenie piłki pod nogą. Z kolei próba Simmonsa nie poszła zgodnie z planem. Zawodnik Blazers próbował w trakcie wsadu pocałować obręcz, ale mu się to nie udało i po prostu wsadził piłkę do kosza. Konkurs wsadów decyzją sędziów (3-2) wygrał Anfernee Simons, którego ambitna próba z „całuskiem” została najwyraźniej doceniona. To pierwszy zawodnik w historii Blazers tryumfujący w Slam Dunk Contest.
Źródło: probasket.pl