Aktualności

Aktualności

Denver Nuggets znowu zdobyli Miami w finale NBA.

Denver Nuggets potrzebują już tylko jednego zwycięstwa do pierwszego w historii klubu mistrzostwa NBA. Nuggets po raz drugi z rzędu pokonali Heat w Miami – tym razem 108:95. Prowadzą 3-1 w serii do czterech wygranych.

— Nic jeszcze nie zrobiliśmy – przypominał po meczu trener Nuggets Michael Malone. I słusznie. Postawa jego drużyny w Miami może napawać optymizmem przed powrotem do Denver. W obu spotkaniach Nuggets byli zdecydowanie lepsi i kontrolowali sytuację w czwartej kwarcie, choć bohaterów mieli różnych.

Ekipa z Denver to przede wszystkim dwóch wielkich liderów. Zazwyczaj to albo Nikola Jokić, albo Jamal Murray jest najlepszym strzelcem zespołu. Rzadko ktoś inny, a w fazie play-off przed tym meczem zdarzyło się tak tylko raz w pierwszej rundzie. Teraz po raz drugi, bo gwiazdy znalazły się nieco w cieniu Aarona Gordona oraz Bruce’a Browna.Gordon przez początkowe sezony swojej kariery wyrósł w Orlando Magic na pierwszoplanowego gracza zespołu z Florydy, ale po transferze dwa lata temu do Denver musiał przyzwyczaić się do mniejszej roli. I z roku na rok jest w niej coraz bardziej efektywny, a są takie spotkania, gdy jego talent pozwala odetchnąć innym. Tak było podczas tego spotkania w Miami.Skrzydłowy Nuggets zdobył 27 punktów trafiając 11 z 16 rzutów z gry, w tym trzy trójki. Miał 7 zbiórek i 6 asyst, a z nim na boisku drużyna z Denver była o aż 29 oczek lepsza niż rywale. To jeden z najlepszych występów Gordona w tym sezonie i być może najważniejszy w jego karierze. Bo przybliżający zespół do tytułu mistrzowskiego.

Murray był tego dnia mniej skuteczny (ledwie 5/17 z gry) i zdobył tylko 15 punktów, choć warto podkreślić, że trafił ważną trójkę, gdy Heat zbliżali się w czwartej kwarcie. I rozdał aż 12 asyst. Jokić też częściej pudłował niż trafiał (skuteczność 8/19), w pierwszej kwarcie lekko skręcił staw skokowy i musiał udać się nawet na chwilę do szatni, a potem miał problemy z przewinieniami. Z powodu pięciu fauli w czwartej kwarcie długo siedział na ławce rezerwowych, ale nie okazało się to problemem dla gości.

Duża w tym zasługa rezerwowego Browna, który właśnie w ostatniej części zdobył 11 ze swoich w sumie 21 punktów. Brown trafił do Nuggets przed tym sezonem z Brooklyn Nets, w których przez pewien czas pełnił nawet rolę… centra. W Denver jest zawodnikiem obwodowym grającym z piłką w rękach, a nie stawiającym zasłony. To najlepszy okres w jego karierze, a takie mecze jak ten czwarty finałowy to wisienka na torcie.

Nuggets prowadzili od początkowych minut drugiej kwarty, a przez ostatnie kilkanaście różnica nie spadła poniżej pięciu punktów. Bardzo często była dwucyfrowa. Heat mieli swoje zrywy i nieźle grających liderów Jimmy’ego Butlera oraz Bama Adebayo (choć popełnił aż 7 strat), a dużo dobrego zrobili także weterani. 35-letni Kevin Love zdobył 12 punktów, czyli tyle, ile w poprzednich trzech meczach w sumie. 37-letni Kyle Lowry miał 13 punktów oraz 7 asyst.

Piąty mecz zostanie rozegrany w Denver w nocy z poniedziałku 12 na wtorek 13 czerwca o godz. 2.30 polskiego czasu. Ewentualny szósty odbędzie się trzy dni później w Miami, a ewentualny siódmy po kolejnych trzech dniach w Denver.

Miami Heat — Denver Nuggets 95:108 (21:20, 30:35, 22:31, 22:22)

Heat: Jimmy Butler 25 (7 zb., 7 as.), Bam Adebayo 20 (11 zb., 7 str.), Kevin Love 12, Gabe Vincent 2, Max Strus 0 — Kyle Lowry 13, Duncan Robinson 12, Caleb Martin 11, Cody Zeller 0, Haywood Highsmith 0

Nuggets: Aaron Gordon 27 (3×3, 7 zb., 6 as.), Nikola Jokić 23 (3×3, 12 zb.), Jamal Murray 15 (12 as.), Michael Porter 11, Kentavious Caldwell-Pope 7 — Bruce Brown 21, Jeff Green 3, Christian Braun 1.

Źródło: www.przegladsportowy.onet.pl