Golden State Warriors pokonali Mavericks w Dallas 109:100 w trzecim meczu finału Konferencji Zachodniej NBA. Objęli w serii do czterech zwycięstw prowadzenie 3-0 i są blisko awansu do finału.
Mavericks mieli bardzo dobry fragment w drugiej kwarcie, gdy odskoczyli nawet na 42:33. Warriors odpowiedzieli jednak serią 10 oczek z rzędu, a potem byli minimalnie z przodu niemal do końca meczu. Pod koniec trzeciej kwarty różnica zrobiła się dwucyfrowa i Mavericks nie udało się jej już zmniejszyć do mniejszej niż pięciopunktowej.
Gospodarzy zawiodła jedna z ich najmocniejszych broni, czyli rzut z dystansu. Trafili tylko 13 z 45 prób zza łuku, a ani jednej z w sumie 14 nie wykorzystali uznawani za świetnych strzelców Davis Bertans, Reggie Bullock oraz Maxi Kleber. Aż 86 ze 100 punktów zespołu rzuciło trzech koszykarzy: Luka Dončić (40), Spencer Dinwiddie (26) i Jalen Brunson (20).
Warriors wygrali wyraźnie walkę o zbiórki mając 14 ofensywnych. Błysnął Andrew Wiggins, który skończył z double-double w postaci 27 punktów oraz 11 „desek”. 31 punktów i 11 asyst dołożył Stephen Curry, a ważne minuty znowu zagrał pierwszoroczniak Moses Moody.
Wojownicy walczą o powrót do finału po dwóch sezonach nieobecności. W latach 2015-2019 pięciokrotnie brali udział w decydującej rozgrywce, dwa razy ją wygrali.
Kolejne spotkanie w nocy z wtorku na środę polskiego czasu także w Dallas.
Miami Heat pokonali Celtics 109:103 w Bostonie w trzecim meczu finału Konferencji Wschodniej NBA. Objęli w serii do czterech zwycięstw prowadzenie 2-1, ale kontuzjowany jest ich lider Jimmy Butler.

Rywalizacja Heat z Celtics przebiega pod znakiem problemów zdrowotnych i nieobecności. Trzecie spotkanie miało być pierwszym, w którym obie ekipy wystąpią w komplecie, bo do zespołu z Miami wrócił wreszcie Kyle Lowry. Z powodu kłopotów z kolanem Butler zdołał jednak zagrać tylko w pierwszej połowie, a i w niej nie prezentował swojej dynamiki.
Rywalizacja Heat z Celtics przebiega pod znakiem problemów zdrowotnych i nieobecności. Trzecie spotkanie miało być pierwszym, w którym obie ekipy wystąpią w komplecie, bo do zespołu z Miami wrócił wreszcie Kyle Lowry. Z powodu kłopotów z kolanem Butler zdołał jednak zagrać tylko w pierwszej połowie, a i w niej nie prezentował swojej dynamiki.
Nie okazało się to problemem dla gości, którzy znakomicie rozpoczęli mecz i w drugiej kwarcie prowadzili nawet aż 56:30. Pomogła obecność Lowry’ego, ale główną zmianą na plus był środkowy Bam Adebayo, który w poprzednich dwóch meczach w Miami zdobył w sumie tylko 16 punktów. Teraz miał więcej już w pierwszej połowie, a na koniec 31 oczek, 10 zbiórek i 6 asyst. REKLAMA
Celtics zaczęli się zbliżać, choć sami też mieli kłopoty z urazami. Marcus Smart po groźnie wyglądającej sytuacji związanej ze stawem skokowym z grymasem bólu udał się do szatni. Po kilku minutach owacyjnie witany przez kibiców wrócił na boisko. Bez wątpienia jego zachowanie dodało gospodarzom energii.
Różnica systematycznie się zmniejszała i niespełna trzy minuty przed końcem po trójce Jaylena Browna było tylko 93:92 dla Heat. Goście odpowiedzieli znakomicie. Trójkę trafił Max Strus, w obronie Heat wymusili stratę (w sumie Celtics mieli ich 23), a Adebayo rzucił celnie z sześciu metrów w ostatniej sekundzie akcji. I losy zwycięstwa zostały przesądzone.
Oprócz Adebayo najwięcej punktów dla Heat zdobyli P.J. Tucker (17) i Strus (16). W Celtics 40 punktów Browna, 20 Ala Horforda, 16 Smarta, a ledwie 10 Jaysona Tatuma.
Kolejne spotkanie w nocy z poniedziałku na wtorek polskiego czasu także w Bostonie. Nie wiadomo, czy Butler pojawi się na parkiecie.
Źródło: przegladsportowy.onet.pl/koszykowka